Chwile z życia
tajemne sny
najcenniejsze słowa
gesty
czyjeś łzy
pocałunki
ręce
oczy
serca drżenie
i smak ust
sobie tylko
znanym kluczem
otwieramy
pamięci drzwi
aby dotknąć
kontemplować
zgromadzone
skarby chwil
Chwile z życia
tajemne sny
najcenniejsze słowa
gesty
czyjeś łzy
pocałunki
ręce
oczy
serca drżenie
i smak ust
sobie tylko
znanym kluczem
otwieramy
pamięci drzwi
aby dotknąć
kontemplować
zgromadzone
skarby chwil
Uwierzyć w jutro
i kolejne dni
w to, że świeci słońce
i spełniają się
sny
dojrzeć piękno
i dobro
krążące wokół nas
znaleźć przyjaciół
i życia spróbować
wraz
zmierzyć się
z losem
szukać
mędrców rad
cichutkiej melodii
posłuchać
co w naszym sercu
gra
Kim byłeś
kim się staniesz
co po tobie
tutaj pozostanie
błędy popełnione
oby nie były
powtórzone
żyj chwilą
żaden dzień
już nigdy
nie powtórzy się
Mozaika barw radosnych
karmi mnie
magią
i światłem tajemnym
kalejdoskop światłocieni
rysuje
bajkowość postaci
światło radośnie przenika
do głębin
duszy mojej
ulga
zapomnieć na chwilę
o troskach
zawłaszczyć
imperium słońca
zamknąć się
jak w dojrzałym zbożu
i przeżyć beztrosko
swoje
ostatnie wakacje
Zdrowaś Maryjo
łaskiś pełna
błogosław moim dzieciom
modli sie kobieta
u stóp ołtarza
paciorki różanego drzewa
przesuwają sie w takt słów modlitwy
muzyka myśli matki
która kocha
błogosławionaś między niewiastami
kostyczne palce drżą
zamyśla się
dzieci
sens jej życia
błogosławiony owoc żywota
kobieta płacze
myśli niepokorne wymykają się
jak bielmo oczu
przysłaniają świat
splątane słowa modlitwy
różaniec oplata starczą dłoń
pochylone plecy
zatroskana twarz
pod twoją obronę uciekamy się
dzieci moje życie moje
naszymi prośbami nie racz gardzić
w potrzebach naszych
samotne łzy
samotny człowiek
cała szerokość miłości
i strach
myśli o przemijaniu
Znajome sprzęty
szczerzą szyderczo kły
rzędy książek
ustawionych równo
nie zachęcają już
do czytania
miękka kanapa
do odpoczynku
nie zaprasza
dom
w którym nie słychać
głosów dzieci
wracających ze szkoły
dom nie dom
wspomnienia
tęsknota
żal
gdzie szukać ciepła
i sensu bytu
każdego ranka
i wieczoru
i dnia następnego
kto posiadł
tamte chwile
radości i uczuć
kto zawłaszczył
bezpieczny
dom
gniazdo moje
Aniele Boży
Stróżu mój
……bądź mi zawsze
do pomocy
Biało czerwona róża
piękna
gorąca
w otaczającym chłodzie
niecierpliwa zapomnienia
w bólu
gasiła światła
wypatrując w ciemności
gwiazd
otaczających ją
zewsząd łakomie
one
przenikały
słodycz płatków
tuląc i kojąc
jaskółka rozbudzona
zatrzepotała skrzydłami
i ucichła
wsłuchując się
tkliwie
w ogromne
bicie dzwonu
Ofiarowano mi owoc
niezwykle piękny
jak najbłękitniejsze słońce
soczyście pomarańczowy
radosny do łez
o zapachu drżącej ziemi
wiosennie nieskalana biel
maleńkiego serca
przyniosła spokój i ukojenie
śpiew pulsujących żył
zagłuszył ból
wielki ból ciała i duszy
czas stanął w miejscu
byłam ja moje dziecko
i wszechświat
wyrzuciłam
wszystkie znaki zapytania
wracając do marzeń krainy
ofiarowując siebie
i modląc się do ciebie
mała dziecino
jesteś
i będziesz zawsze
uczynię cię bezpieczną
otulę ramionami
jak wełnianą chustą
tylko pozwól mi
być z tobą
i żyć dla ciebie
/wiersz ten napisałam bardzo dawno temu dla mojej malutkiej córeczki, która teraz jest już dorosła i jest mamą/
Między zbożami
złocistymi
spaceruję
szukam siły
by marzyć
marzenia
jak słońce
zagrzewają
życie moje
ulotne
jak zapach mgły
o poranku
mgły znikającej
z podmuchem wiatru
pod niebem
subtelnie
myśli moje krążą
chcę uwierzyć
w ich siłę
Przysiądę
na ławce
w alei modrzewiowej
pokaże ci niebo
z tęczą
moich marzeń
zabiorę cię z sobą
do granic zieleni
na ławkę
otuloną
różanymi snami
na chwilę
przysiądę
by wsłuchać się
w bicie
twego serca