CZAS NIESTRACONY

Wrócić chcę
do miejsc dzieciństwa mojego
gdzie pejzaże
wsłuchują się w świat
po horyzont
chmury mrużą starcze brwi
i kłaniają się
w sadzie owocowe drzewa
słońce
gładzi wzrastające życie
a zdarte buty
odmierzają błogo płynący czas
Nogi zmęczone podrepczą
po śladach młodości
otwarte ramiona furtki
przywitają mnie radośnie
przycupnę
na ławce zmurszałej
pod drewnianym płotkiem
spracowane dłonie
splotę na kolanach
powieki opuszczę zmęczone
. . . . . . . . . . .
i nie będę odmierzać już
straconego czasu