CZAS PRZECHYTRZYĆ MUSZĘ
poezja dławi mnie
własnym oddechem
krzyk rozsadza formę
kpię sobie z konwenansów
i reguł wszelkich
cenzurą gardzę
poniewieram monotonią
modlę się
szelestu traw słucham
i trzepotu jedwabnych skrzydeł
anioła
czas przechytrzyć muszę
w jednym oddechu
zamknąć
abstrakcję marzeń moich
dni życia zawarte
w leniwym obrocie ziemi
i miłość schwytaną
jak promień słońca
usprawiedliwiam się
przed światem
o serca gwałtowny stukot
czoło pofałdowane
tysiącem drobnych wersów
i przestrzeń między miłością
a słowem wiersza
zakrytą