KSIĘŻYC WCIĄŻ PACHNIE

Nad rzeką leniwie toczącą wody
młyn drewniany kręcił piruety
z wiatrem w objęciach
kwiaty wypinały dumnie swe lica
do słońca
zapach nasturcji unosił się nad ziemią
i księżyc
też pachniał ogromny
dom pod lasem
był gniazdem wielu pokoleń
ojciec niespiesznie czyścił konie
palił fajkę
i uśmiechał się do nas
mama robiła smakowite podpłomyki
ociekające masłem
zapach pieczonego chleba
unosił się nad całą wsią
kaczki maszerowały znad wody dumnie
perliczki stały na mostku
a woda czysta obmywała nieśpiesznie
zmurszałe kamienie
wspomnienia unoszą się wciąż nad łąkami
dom przycupnął pod lasem
inna w nim gospodyni piecze chleb
w młynie mieszkają nietoperze
nie ma już starej lipy
i wielkiego stołu pod jej koroną
nawet pszczoły miododajne
zniknęły gdzieś
nie warto odgrzebywać wspomnień
bo księżyc wciąż pachnie tak samo
mój księżyc
nie pytaj
czego szukam po drodze
w moim sercu mam wszystko