MATKA

Nadzieja umierała
wraz z nią
oczy w kolorze błękitów nieba
zachodziły mgłą
pustka spojrzenia
ziąb
wszechogarniająca nicość
oddech coraz szybszy
odchodziła cicho
zasypiając
tylko kurcz jej dłoni
zaciśniętej
przywołał strach
i bezradność wielką
dwie wielkie łzy popłynęły
z jej oczu
Mamuniu nie odchodź
szeptałam
oczy szeroko rozwarte
nabrały życia
i zgasły
nie zostawiaj mnie
dlaczego odeszłaś Mamo