OKULARY MOJEJ MAMY
Ślęcząc przy lampie naftowej
czytywała nam Sienkiewicza
mickiewiczowska epopeja
była obowiązkową lekturą
dziergała na drutach wełniane szaliki
i darła pierze
w zimowe wieczory
uczyła nas pacierza
i śpiewała najpiękniej na świecie
ludowe pieśni
okulary grube jak dno butelki
pozostały po Niej
w szufladzie mojego biurka