ZAPŁAKAŁAM

Drżącą spracowaną dłonią
ocierała pot z czoła
jej twarz poprzecinana
siecią zmarszczek
była smutna
z bezbarwnych zamyślonych oczu
płynęły łzy
które ocierała ukradkiem
stała przy stoisku z pieczywem
sprawdzała ceny
świeżych bułeczek
i tych przecenionych
wczorajszych
przy kasie sklepowej
wysypała
brzęczące złote monety
dwa grosze
pięć groszy
jeszcze raz pięć
odliczała powoli należność
rozejrzała się
pakując dwie czerstwe bułki
zawstydzona swoim ubóstwem
z poczuciem pustki
bezradnie
podreptała do wyjścia
zapłakałam nad jej losem